mnie

o

Krótka historia jak rozpoczęła się moja biegowa przygoda

Nazywam się Sławomir Paniczko i… jestem alkoholikiem.
A nie, zaraz, to nie ta strona.
Nazywam się Sławomir Paniczko, i mając 40 wiosen na karku, pewnego dnia postanowiłem zacząć biegać.
Zaraz, zaraz – cofnijmy się jeszcze bardziej.

Pewnego razu, a dokładniej po majówce nurkowej nad jeziorem Hańcza w 2012 roku, stanąłem na wagę. Moim oczom ukazała się przerażająca liczba: 87 kg.

Zdjęcie 1

Oczywiście postanowiłem coś z tym zrobić i rozpocząłem proces odchudzania… choć raczej kulawego, bo to nie działało. Dopiero rewolucja w sposobie odżywiania, inspirowana książką Timothy'ego Ferrissa „4-godzinne ciało", pozwoliła mi skutecznie zrzucić wagę i utrzymać ją do dziś.

Zdjęcie 2 Zdjęcie 5

Ja schudłem, ale moja partnerka – nie. Więc wymieniła mnie na większy model. Złośliwość zamierzona

To doświadczenie dało mi wiele do myślenia… i mnóstwo wolnego czasu. Zamiast pić piwo, postanowiłem zacząć biegać. Było to wiosną 2015 roku, a moja waga wynosiła wtedy 73 kg. Już na piątym treningu przebiegłem ponad 10 kilometrów.

Bo co, ja nie dam rady? No, dałem radę, ale moja lewa stopa nie była z tego zadowolona. Skończyło się to kontuzją i trwającym przez trzy tygodnie kuśtykaniem.

Pierwsze starty

Nie zraziłem się jednak i po rekonwalescencji ochoczo wróciłem do biegania. 20 września 2015 roku wystartowałem w swoich pierwszych zawodach. Od tamtej pory biegałem sobie amatorsko, od czasu do czasu startując w kolejnych imprezach.

W 2018 roku urodził się mój syn Dominik. A pół roku później, biegałem już razem z nim, pchając wózek.

Maratońska przygoda

Tak czas mijał, aż w 2022 roku postanowiłem pobiec swój pierwszy maraton. A że jestem ambitny, zabrałem się do tego na poważnie: zwiększyłem kilometraż i wprowadziłem 30-kilometrowe longi.

Oczywiście, jak wielu z was, zostałem pokonany przez królewski dystans. Na około 30 kilometrze przeszedłem na metodę Gallowaya (bieg, marsz, bieg, marsz…). Wynik? Jak na pierwszy raz całkiem przyzwoity: 3:19:15

To jednak tylko podsyciło moją ambicję. W 2023 roku biegałem jeszcze więcej i startowałem w większej liczbie zawodów. Podczas kolejnego Maratonu Warszawskiego ukończyłem bieg z czasem 3:02:02 Duży progres, ale wiedziałem, że to jeszcze nie to, co chcę osiągnąć.

Sezon 2024 - przełom

Dopiero w sezonie 2024 zacząłem zbierać owoce tego, co zasiałem wiosną 2022 roku. Regularny kilometraż w treningach przyniósł efekty, a forma rosła z biegu na bieg.

Kulminacją był start w Maratonie Warszawskim, gdzie zająłem 57. miejsce na ponad 7000 biegaczy, a także stanąłem na najwyższym podium w kategorii wiekowej M50 osiągając czas 02:46:06

Zdjęcie 3

Plany na przyszłość

Piszę te słowa na przełomie 2024 i 2025 roku, mając nadzieję, że to dopiero początek. W nowym roku planuję pobić kolejne życiówki i czerpać jeszcze więcej radości z biegania.

Na koniec życzę wam pasma niekończących się sukcesów – zarówno biegowych, jak i życiowych. Do zobaczenia na trasie.

Zdjęcie 4

📅 Data publikacji / Ostatnia aktualizacja: 2025-09-21